Moje lalki to...

Każda moja lalka waldorfska wypchana jest owczym runem, które ma specyficzne właściwości: pochłania zapachy (po pewnym czasie lala zaczyna pachnieć domem i swoją małą mamusią - co daje dziecku poczucie bezpieczeństwa), owcze runo długo utrzymuje ciepło, więc po chwili przytulania lala jest "cieplutka". Najważniejsze jest dla mnie jednak to, że owcze runo jest antyalergiczne więc jest to lala bezpieczna dla wszystkich dzieciaczków.Ciało lali wykonane jest ze specjalnego trykotu produkowanego specjalnie na potrzeby osób szyjących lalki, trykot występuje w kilku cielistych odcieniach, które kolorem do złudzenia przypominają naszą skórę.

Włosy laleczek najczęściej wyszyte są z naturalnych włóczek ale czasami pokuszę się o zrobienie włosków naturalnych i takie lale przeznaczone są bardziej dla kolekcjonerów albo starszych dziewczynek.Wszystkie ubranka wykonane są ręcznie, szyję je, robię na drutach bądź na szydełku.

Każda lalka to wiele godzin pracy ale też i niesamowita przygoda i przyjemność tworzenia :)

czwartek, 30 października 2014

Zosia

Przedstawiam Wam Zosię :)
Zaczynając szyć lalki nie myślałam, że stanie się to aż tak wielką pasją... na początku moje lale zapełniały wszelkie wolne półki w domu, dzisiaj nie ma ze mną ani jednej :). Każda pojechała w świat a lista zamówień jest naprawdę długa. Wiele osób mnie pyta czy z tego da się szyć. Te panie, które zajmują się rękodziełem zapewne teraz lekko się uśmiechają :). Pracuję zawodowo, w miesiącu mogę uszyć 2-3 lalki, musze na nie kupić materiały, guziczki, włóczki, owcze runo, nici, kartoniki do wysyłki, wstążki i mnóstwo innych rzeczy. Zwraca mi się koszt materiału i czasami zostaje parę złotych na jakąś moją zachciankę, np. zakup kolejnych kozich włosów aby wypróbować inny rodzaj fryzurki dla lalek albo (szaleństwo!) tusz do rzęs :). Może gdybym szyła 10 lalek miesięcznie to miałabym niewielką wypłatę (najniższą krajową:)... ale nie chcę szyć ich tak masowo, przecież to ma być przyjemność tworzenia. Ktoś, kto zamawia lalkę sam decyduje o rodzaju fryzurki, kolorze oczu, ubrankach...
Dlatego wszystkim tym, którzy mnie pytają dzisiaj odpowiadam, że cieszę się z tego, że nie muszę żyć z moich lal. Dzięki temu one nadal pozostają moją wielką pasją, mam radość z ich tworzenia i odskocznię od codziennej pracy, która nie zawsze daje mi radość. Dzięki moim lalkom mam silę aby pracować wydajnie, mieć pomysły, nie zrażać się niepowodzeniami, zachować pogodę ducha i nie wisieć na rodzinie z płaczem, kiedy coś mi nie wychodzi. Kiedy spotykają mnie przykre rzeczy, wiem, że mam swój azyl, który sobie sama stworzyłam, swój świat, pełen pasji i uśmiechu. Podnoszę wtedy głowę do góry, uśmiecham się i wiem, że nikt mnie nie jest w stanie skrzywdzić bo jestem spełnioną kobietą :).
Wszystkim Wam tego życzę.
A Zosia... właśnie dzisiaj pojechała do swojej nowej mamusi :)



niedziela, 19 października 2014

Radek i.... Maja. Zakochana para :)

Jest i Radek :). Dzisiaj niedziela ale bardzo pracowita, musiałam dokończyć Radka, razem z Mają pojadą jutro na weselisko!!!
Krasnoludki dzisiaj wieczorem robią imprezę. Maja i Radek siedzą już na honorowym miejscu, na stołach przepyszne nadziewane gąski, pierożki z różnymi farszami, gołąbki z kaszą gryczaną i grzybami, sałatki ze świeżych warzyw, pachnący rosołek... mniam... na środku stołu piękny śmietankowy tort i oczywiście najróżniejsze trunki :).
Radek patrzy na Maję z takim uczuciem, że wszystkie krasnoludki zawstydzone odwracają wzrok :)
Czego życzyć młodej parze?
Wszystko wydaje się takie banalne... życzymy im aby kiedy już będą staruszkami otoczonymi wiankiem wnucząt nadal patrzyli na siebie z takim samym żarem, życzymy im aby proza życia jedynie wzmacniała ich uczucie i potwierdzała, że dokonali najwłaściwszego wyboru, życzymy aby miłość pozwalała im rozwijać skrzydła i nigdy ich nie ograniczała. Stoooo lat!!!!!




Maja

Maja powstała na specjalne zamówienie. Będzie prezentem ślubnym dla panny młodej. Teraz pracuję nad Radkiem, który będzie "pocieszał" pana młodego :). Lalki miały być prawdziwie lalkowe bez ślubnych strojów. Mam nadzieję, że Maja Wam się spodoba :)



sobota, 11 października 2014

czwartek, 9 października 2014

Jagódka

Pada... idzie jesień. Możecie mi wierzyć albo nie ale ja uwielbiam tą porę roku. Kolorowe liście na drzewach, nostalgia, czas spowalnia, nadchodzi pora rozmyślań. Uwielbiam jesienne wieczory, siadamy z herbatką ja, moja rodzina, wszystkie lalki i krasnoludki, szyje kolejną lalkę i wszystkie oczy skierowane są na moje ręce.
- Skończyłaś już? Jak długo jeszcze?
- Jeszcze chwileczkę, kończę pracę przy stópce.
Nagle... smyrg!!! Co to? Gdzie moje nici, herbatka rozlana...
Uśmiecham się i przypominam sobie opowieść o Pinokiu. Pamiętacie jak Dżepetto kończył go rzeźbić?
I tak powstała Jagódka. Niech nikogo nie zmyli tak urocza minka, to prawdziwy mały Pinokio. Kto wie, może kiedyś zasłuży i Dobra Wróżka przemieni ją w prawdziwą dziewczynkę?