Moje lalki to...

Każda moja lalka waldorfska wypchana jest owczym runem, które ma specyficzne właściwości: pochłania zapachy (po pewnym czasie lala zaczyna pachnieć domem i swoją małą mamusią - co daje dziecku poczucie bezpieczeństwa), owcze runo długo utrzymuje ciepło, więc po chwili przytulania lala jest "cieplutka". Najważniejsze jest dla mnie jednak to, że owcze runo jest antyalergiczne więc jest to lala bezpieczna dla wszystkich dzieciaczków.Ciało lali wykonane jest ze specjalnego trykotu produkowanego specjalnie na potrzeby osób szyjących lalki, trykot występuje w kilku cielistych odcieniach, które kolorem do złudzenia przypominają naszą skórę.

Włosy laleczek najczęściej wyszyte są z naturalnych włóczek ale czasami pokuszę się o zrobienie włosków naturalnych i takie lale przeznaczone są bardziej dla kolekcjonerów albo starszych dziewczynek.Wszystkie ubranka wykonane są ręcznie, szyję je, robię na drutach bądź na szydełku.

Każda lalka to wiele godzin pracy ale też i niesamowita przygoda i przyjemność tworzenia :)

czwartek, 30 marca 2017

Laura

Laura sprawiała od samego początku wiele problemów. Najpierw przy szyciu lali skaleczyłam się poważnie w rękę, potem rozchorowałam się, na koniec przy drukowaniu metryczki zabrakło tuszu w drukarce :).
Problemów było dużo ale też i łobuziak jest z Lury nie lada!
Cały dom stanął na głowie. Tyle bójek jeszcze u nas nie było. Awanturnica mała. I niech nikogo nie zmylą te niebieskie oczy ani słodka sukienka... w tej małej głowie mieszka nie lada chochlik :)
Pozdrawiam Was z lakowego domku :)
 
 



poniedziałek, 27 marca 2017

Tęczowa sukienka

Macham drutami jak szalona. Wiosna wymusza nową garderobę. Lalki rosną i staram się nadążyć z nowymi strojami :)
Dzisiaj o tą sukienkę prawdziwa wojna! Każda chce ją mieć. Tłumaczenie nie pomaga. Więc prezentuję Wam tęczową i już biorę się za następną :)
Buziaki dla Was :)


czwartek, 23 marca 2017

Wiosna, wiosna...

Nadeszła! W domu mam istny szał!
Troszkę mnie tu z Wami nie było, nie zostawiałam komentarzy na Waszych blogach bo jak zwykle dopadła mnie proza życia i kompletny brak czasu...
W domu szał. Krasnoludki i lalki aż wyrywają się na dwór aby pobiegać, pobawić się a przecież ciągle jeszcze nie jest cieplutko. Biegam za wszystkimi, ubieram na siłę czapki na głowy, rajtuzy na gołe nogasy i... walczę jak Don Kichot.
Wpadłam więc na pomysł i wszystkim udziergałam spodnie ogrodniczki. Spodobały się, więc był czas intensywnego machania drutami aby wszyscy takowe dostali.
Prezentuję Wam jedną parę bo reszta już na pupach krasnalków i lal a oni do domu wrócą dopiero jak obiadem zapachnie :)
Buziaki kochane moje :)