Moje lalki to...

Każda moja lalka waldorfska wypchana jest owczym runem, które ma specyficzne właściwości: pochłania zapachy (po pewnym czasie lala zaczyna pachnieć domem i swoją małą mamusią - co daje dziecku poczucie bezpieczeństwa), owcze runo długo utrzymuje ciepło, więc po chwili przytulania lala jest "cieplutka". Najważniejsze jest dla mnie jednak to, że owcze runo jest antyalergiczne więc jest to lala bezpieczna dla wszystkich dzieciaczków.Ciało lali wykonane jest ze specjalnego trykotu produkowanego specjalnie na potrzeby osób szyjących lalki, trykot występuje w kilku cielistych odcieniach, które kolorem do złudzenia przypominają naszą skórę.

Włosy laleczek najczęściej wyszyte są z naturalnych włóczek ale czasami pokuszę się o zrobienie włosków naturalnych i takie lale przeznaczone są bardziej dla kolekcjonerów albo starszych dziewczynek.Wszystkie ubranka wykonane są ręcznie, szyję je, robię na drutach bądź na szydełku.

Każda lalka to wiele godzin pracy ale też i niesamowita przygoda i przyjemność tworzenia :)

niedziela, 15 maja 2016

Ja i moje odchudzanie - jak to zrobiłam? :)

Teraz przyznam się Wam dlaczego nie było mnie tak długo. Otóż jeszcze w grudniu zamówiłam sobie sukienkę na sylwestra. Zawsze byłam szczupła, nigdy nie ograniczałam sobie jedzenia. Widziałam, że po 40 - ce zaczęło mi przybywać ale tłumaczyłam sobie, że przecież to normalne... jadłam tak jak jadłam dalej a więc słodyczy mnóstwo i siedziałam. Szyłam lalki i siedziałam. Widziałam, że z moim ciałem dzieje się coś dziwnego, zaczęło być "galaretowate", mało jędrne, wałkowate. Co tam, myślałam sobie, przecież jestem już w pewnym wieku... No i na dwa dni przed sylwestrem przyszła zamówiona sukienka, piękna, obłędna... i nie do zapięcia! Z płaczem pobiegłam do krawcowej, udało nam się poszerzyć tyle aby jakoś ją zapiąć. Podczas sylwestra czułam się okropnie, było mi ciasno i niewygodnie. Kiecka podjeżdżała (na tych wałkach) do góry i była irytująco krótka. MASAKRA.
Kiedy po imprezie zrzuciłam ją z siebie postanowiłam, że tak być nie może. Że MUSZĘ coś zrobić.
Jestem z tych osób, które w żadnych postanowieniach nie mogą wytrwać nawet dwa tygodnie. Od słodyczy jestem uzależniona, sportu nie cierpię.
Kiedyś słyszałam o Gaca System i że można z nimi odchudzać się przez internet, w domu. Coś dla mnie - pomyślałam, bo przecież nie pójdę na siłownię! Zapisałam się i zaczęłam.
Czy polecam? Nie wiem. Mi pomogło na tyle, że nabyłam dobrych nawyków, jem o stałych porach i ćwiczę. Jest to jednak kosztowne a sama dieta bardzo restrykcyjna. Dałam radę 3 miesiące a potem powiedziałam basta! Resztę zrobiłam sama.
Schudłam 7 kg. Mam wagę do jakiej dążyłam. Co było najważniejsze?
Ustalić stałe godziny posiłków, najlepiej co 3 godziny. Ćwiczyć co drugi dzień. Najpierw ćwiczenia siłowe, potem cardio. Siłowe zajmują ok. 20-30 minut (brzuszki, przysiady, hantle - to w warunkach domowych), potem przez ok 80 minut cardio ( rowerek, orbitrek, bieżnia, marsze, nordic walking).
Wody wcale nie piłam aż tak dużo, po prostu nie daję rady tyle w siebie wlewać :). Przeczytałam książkę, którą Wam polecam Bosakowskiej "Kasia Bosacka cudnie chudnie". Książka świetna i do tego porady w niej zawarte nikomu nie zrobią krzywdy. Zasada trzech garstek jest rewelacyjna i u mnie sprawdziła się wyśmienicie.
Już 5 miesiąc ćwiczę co drugi dzień i są to naprawdę ćwiczenia, które zajmują mi ok. 2 godzin. W tej chwili zamiast ćwiczeń siłowych robię zestaw zalecany dla pań ze strony www.brzezinscytrenuja.pl potem 80 minut tego na co mam ochotę marsze, biegi, orbitrek, itp. Brzuch jest prawie idealny!
Wiem, że wystarczy chcieć. W pracy najpierw wszyscy śmiali się ze mnie, że nie wytrzymam, że się poddam (jak zwykle). Po dwóch miesiącach przynoszenia sobie jedzenia w pudełkach przestali się śmiać i zaczęli sami uważać na to co jedzą. Dzisiaj jedna z koleżanek ćwiczy ze mną regularnie, przynosi sobie gotowe posiłki do pracy, czasami ja robię dla niej jeden posiłek a ona dla mnie drugi i się wymieniamy oszczędzając czas. Z rozmiaru 40 - 42 noszę 34-36.
I jeszcze jedno, zawsze kiedy nabierałam kilogramów to wszystko szło mi w piersi i w brzuch. Codziennie wieczorem bolały mnie piersi, zmieniałam staniki, kombinowałam i cierpiałam. Teraz nie wiem co to znaczy a noszę 65F więc wcale nie tak mało.
Czasami sięgnę po coś słodkiego, są dni, że nie mogę się oprzeć i naprawdę wciągnę sporo ale wiem, że nie ustąpię. Pozwalam sobie na małe przyjemności i walczę. Jeżeli dam jeden krok w tył to konsekwentnie 2 do przodu, nie martwię się, że waga stoi, że zamiast spadać czasami podskoczy - to nie jest istotne. Najważniejsze to ćwiczyć i pilnować diety. A dieta to jedzenie, nie może Ci burczeć w brzuchu, nie możesz ciągle myśleć o jedzeniu, wtedy nie dasz rady.
Pięć posiłków dziennie, każdy z nich to: garść białka, garść węglowodanów, garść albo i więcej warzyw i owoców. Białko to ryba, kurczak bez skóry, indyk, twaróg, jajko, kotlety sojowe, itp..., węglowodany to chleb razowy, makaron razowy, wszystkie kasze, brązowy ryż, warzywa i owoce to wiecie same. Owoce najlepiej jeść do pierwszego i drugiego posiłku, potem już tylko warzywa. Jabłko na noc to mit, jabłko ma cukry i idzie w bioderka więc jabłuszko i owocki tak jak pisałam wcześniej. Chlebek razowy najwyżej dwie kromki dziennie. Kolacja może być na ciepło i koniecznie białkowa czyli spokojnie jedz kurczaka, rybę czy twarożek z warzywami i kaszami. Nie chodzę głodna, jeżeli muszę coś przegryźć zawsze mam przy sobie orzechy, wiele razy uratowały mnie przed słodyczami bo naprawdę są sycące. Jeżeli macie jakieś pytania to śmiało, dałam radę, co prawda nie miałam aż tak dużo do zgubienia ale nie ważne ile kilogramów masz zgubić zasada zawsze jest taka sama.
Pozdrawiam :)

wtorek, 10 maja 2016

c.d

Trzęsibródka, trzymając dziewczynkę za rękę staje niespodziewanie na progu kolejnego pokoju, tuż za nimi tłoczy się jedenaście pozostałych krasnoludków. Pokój jest pusty. Ania patrzy nieco rozczarowana, spodziewała się kolejnych wspaniałości a tu... Krasnoludki uśmiechają się ze zrozumieniem.
- To jest specjalny pokój Aniu - mówi Trzęsibródka. - Zamknij oczy a za chwilę będzie tu tak jak sobie właśnie teraz zamarzysz.
Ania uśmiecha się radośnie i zamyka oczy, po chwili otwiera je i jest w pokoju pełnym zabawek. Półki sięgają sufitu, na każdej półce siedzą i stoją lalki w balowych sukniach, długowłose, małe, duże, misie, pluszowe pieski a na samym środku podwieszany do sufitu bujak, kolorowy włochaty dywan zaściela podłogę, w kącie stoi wielki, większy od Ani domek dla lalek. A w tym domku... Ania z otwartą w zachwycie buzią przyklęka przy domku, zadziera główkę i rozgląda się po półkach.
- Jak tu pięknie - szepcze dziewczynka. Krasnoludki uśmiechają się ze zrozumieniem, one najlepiej znają wszystkie dziecięce marzenia. Dyskretnie wycofują się z pokoju i Ania oddaje się zabawie. Dziewczynka nie wie ile czasu już minęło, przytula piękną lalę, z czułością spogląda na smutną szmaciankę i bierze ją do rączek.
- Nie bądź smutna - mówi do laleczki - zobacz ile tu wspaniałości, jeżeli zechcesz cały lalkowy domek będzie Twój.
Laleczka uśmiecha się do Ani i czule obejmuje dziewczynkę.
- Kocham Cię Aniu, masz takie dobre serduszko. Mam na imię Dorotka. Zapamiętasz?
- Oczywiście - Przez chwilę obie trwają w objęciach.
Czas upływa. Nagle ktoś dotyka Ani ramienia.
- Aniu - to Trzęsibródka - pora wracać, następnym razem pokarzemy Ci resztę naszego domku. Zaraz wrócą Twoi rodzice. Pamiętasz zaklęcie?
- Pamiętam.
- To pomyśl je teraz i zaraz będziesz w domu.
Dziewczynka nie chce opuszczać tego wspaniałego pokoju, jest jednak grzecznym dzieckiem i nie chce aby rodzice martwili się jej zniknięciem. Przymyka oczy i cichutko szepcze tajemnicze słowa.
- Och! - jest już u siebie w pokoju. Stoi na środku i słyszy jak mama z tatą wracają. - Mamusiu! - Krzyczy i biegnie przywitać się z rodzicami, ma wrażenie jakby nie widziała ich przez wiele godzin.
- Jak tam córeczko? - Pyta mamusia i bierze Anię pod paszki, podnosi do góry i radośnie cmoka w oba policzki.
 - Jak dałaś sobie radę? - Pyta tatuś - nie bałaś się?
- Nic a nic. - Ania uśmiecha się tajemniczo - było wspaniale!
- Dla dzielnej dziewczynki mamy coś specjalnego w nagrodę - mówi tatuś i wyciąga zza pleców paczkę.
Ania z niecierpliwością rozwija szary papier i patrzy na zawartość paczki jak zaczarowana, w oczach dziewczynki pojawiają się łzy. W kartoniku leży lalka szmacianka ze smutna minką, taka sama, z jaką Ania bawiła się w krasnoludkowym domki.
- Dorotka. - Tylko tyle Ania jest w stanie powiedzieć. Przytula się mocno do mamy i taty z Dorotką w ramionach.
- To najpiękniejsza lalka na świecie. - Wzdycha.