Moje lalki to...

Każda moja lalka waldorfska wypchana jest owczym runem, które ma specyficzne właściwości: pochłania zapachy (po pewnym czasie lala zaczyna pachnieć domem i swoją małą mamusią - co daje dziecku poczucie bezpieczeństwa), owcze runo długo utrzymuje ciepło, więc po chwili przytulania lala jest "cieplutka". Najważniejsze jest dla mnie jednak to, że owcze runo jest antyalergiczne więc jest to lala bezpieczna dla wszystkich dzieciaczków.Ciało lali wykonane jest ze specjalnego trykotu produkowanego specjalnie na potrzeby osób szyjących lalki, trykot występuje w kilku cielistych odcieniach, które kolorem do złudzenia przypominają naszą skórę.

Włosy laleczek najczęściej wyszyte są z naturalnych włóczek ale czasami pokuszę się o zrobienie włosków naturalnych i takie lale przeznaczone są bardziej dla kolekcjonerów albo starszych dziewczynek.Wszystkie ubranka wykonane są ręcznie, szyję je, robię na drutach bądź na szydełku.

Każda lalka to wiele godzin pracy ale też i niesamowita przygoda i przyjemność tworzenia :)

piątek, 30 października 2015

Księżniczka

Praca twórcza zawsze mnie uskrzydla. Zdarza się oczywiście mała przerwa - teraz taką zaliczyłam. Musiałam się skupić na ważnych sprawach, przemyśleć i trochę wszystko przewartościować. Dojść do wniosku, że co ma być to będzie a życie ma się tylko jedno i nie można marnować cennego czasu na bezowocne zamartwianie się.
W tym trudnym dla mnie czasie powstała mała Księżniczka. Zrównoważona, spokojna mała dama, która poznała wszystkie moje troski. Praca nad nią trwała długo ale sprawiła mi wiele przyjemności. Przeniosłam się w magiczną krainę królowych, pałaców, karet, wróżek i pięknych królewiczów.
Oto ona. Princess :)

piątek, 2 października 2015

Odwaga

Co robicie, kiedy cały świat wali się na głowę?
Zwalił się.
Siedzę w ciszy. Co mam powiedzieć? Co zrobić?
Raz już przez to przechodziłam.
Czy mam siłę na kolejny raz?
Myślę o mojej córce. Patrzę jak idzie ulicą, jaka jest pogodna, macha mi ręką, uśmiecha się tylko do mnie, to jest "nasz" uśmiech, zarezerwowany tylko dla mnie, pełen JEJ miłości. Odwracam głowę i szybko ocieram łzy, chcę aby ta chwila szczęścia, jej szczęścia, trwała.
Już przez to przechodziłam, zastanawiałam się wtedy co będzie z moim dzieckiem jeżeli mnie zabraknie, Zuzia miała wtedy 4 lata i było to zbyt mało abym mogła ją opuścić. Prosiłam wszystkie świętości aby mieć jeszcze trochę czasu i udało się. Teraz mam przejść kolejna próbę, moje dziecko ma lat 13 i ciągle jest to za mało... czy jest taki czas dla matki kiedy będzie wystarczająco?

Musiałam napisać ten post, ot tak, anonimowo ponieważ wszyscy tu jesteśmy "wirtualni"... może i mój strach może się stać po części właśnie taki?
Otrząsnę się i będę silna, jak zawsze, bo mam dla kogo, bo wbrew wszystkiemu jestem odważna, bo mam cel, bo poddanie się jest zwykłym tchórzostwem.
Jutro. Zrobię to jutro. Dzisiaj jeszcze popłaczę...