Moje lalki to...

Każda moja lalka waldorfska wypchana jest owczym runem, które ma specyficzne właściwości: pochłania zapachy (po pewnym czasie lala zaczyna pachnieć domem i swoją małą mamusią - co daje dziecku poczucie bezpieczeństwa), owcze runo długo utrzymuje ciepło, więc po chwili przytulania lala jest "cieplutka". Najważniejsze jest dla mnie jednak to, że owcze runo jest antyalergiczne więc jest to lala bezpieczna dla wszystkich dzieciaczków.Ciało lali wykonane jest ze specjalnego trykotu produkowanego specjalnie na potrzeby osób szyjących lalki, trykot występuje w kilku cielistych odcieniach, które kolorem do złudzenia przypominają naszą skórę.

Włosy laleczek najczęściej wyszyte są z naturalnych włóczek ale czasami pokuszę się o zrobienie włosków naturalnych i takie lale przeznaczone są bardziej dla kolekcjonerów albo starszych dziewczynek.Wszystkie ubranka wykonane są ręcznie, szyję je, robię na drutach bądź na szydełku.

Każda lalka to wiele godzin pracy ale też i niesamowita przygoda i przyjemność tworzenia :)

czwartek, 17 września 2015

Kalinka

Kończy się lato. Odczuwamy z krasnoludkami małe podekscytowanie. Nie wiem jak Wy ale ja i krasnoludki uwielbiamy jesień. Zaczynam mieć wtedy więcej czasu, możemy spędzać długie wieczory razem przy kominku i w ogóle nie przeszkadza nam wtedy padający za oknem deszcz. Jeszcze przyjemniej jest ubrać wysokie kaloszki i pójść na długi spacer do lasu a jeżeli znajdzie się wtedy jakiegoś grzybka to potem jest wspaniała zabawa. Ja czyszczę kapelusze a moje krasnalki dzierżąc w rękach wielkie igły z nawleczoną bawełnianą nicią robią przepiękne grzybowe naszyjniki. Tak, tak, właśnie naszyjniki. Zawieszamy je nad kominkiem i suszą się grzybki do świątecznego barszczyku. W całym domu wspaniale pachnie, ja mam na kolanach kolejną laleczkę, krasnalki wpatrują się w ogień powyciągane na brzuszkach przed kominkiem na dywanie i ogarnia nas błogi spokój. Do czasu... bo oto pojawia się Kalinka i burzy cały nasz błogostan. Biega, ciągnie krasnalki za uszy, za włosy, zabiera im czapeczki, rozrzuca wszędzie jakieś listki, patyczki, paproszki.
- Pobawcie się ze mną! Pobawcie! Krzywonosku porzucajmy piłeczką! Trzęsibródko może poskaczemy w klasy! Aniu! Zrób mi kakao!
I tak do późna. Przychodzi czas, kiedy Kalince kleją się oczka. Wciskam jej w łapki kubeczek z gorącym kakao, biorę na kolanka i przytulam nasze żywe srebro. Malutka przymyka oczy i powolutku zasypia. Zanim ułożę ją w łóżeczku widzę ulgę w oczach wszystkich krasnoludków. Kochamy Kalinkę ale kiedy idzie spać wszyscy uśmiechamy się do siebie z ulgą. Oto masz mały urwis.



5 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widać, że to łobuziara w myszowatych butkach! NET mi płata figle, pewnie krasnale wtyczkami się bawią. Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Ach ten łobuzerski błysk w oku :)) Piękna :) Aż zachciało mi się zostać dziewczynką :)

    OdpowiedzUsuń

Miły gościu, zostaw swój ślad po wizycie... będę przeszczęśliwa.