Lalki to prawdziwa moja pasja. Uśmiech dziecka, które przytula MOJĄ lalę jest dla mnie najpiękniejszy na świecie. Ten uśmiech to wiatr w moje żagle...
Moje lalki to...
Każda moja lalka waldorfska wypchana jest owczym runem, które ma specyficzne właściwości: pochłania zapachy (po pewnym czasie lala zaczyna pachnieć domem i swoją małą mamusią - co daje dziecku poczucie bezpieczeństwa), owcze runo długo utrzymuje ciepło, więc po chwili przytulania lala jest "cieplutka". Najważniejsze jest dla mnie jednak to, że owcze runo jest antyalergiczne więc jest to lala bezpieczna dla wszystkich dzieciaczków.Ciało lali wykonane jest ze specjalnego trykotu produkowanego specjalnie na potrzeby osób szyjących lalki, trykot występuje w kilku cielistych odcieniach, które kolorem do złudzenia przypominają naszą skórę.
Włosy laleczek najczęściej wyszyte są z naturalnych włóczek ale czasami pokuszę się o zrobienie włosków naturalnych i takie lale przeznaczone są bardziej dla kolekcjonerów albo starszych dziewczynek.Wszystkie ubranka wykonane są ręcznie, szyję je, robię na drutach bądź na szydełku.
Każda lalka to wiele godzin pracy ale też i niesamowita przygoda i przyjemność tworzenia :)
poniedziałek, 18 sierpnia 2014
Krzyś
"- Puchatku!
- Co? - rzekł Puchatek.
- A kiedy ja... Puchatku... kiedy ja...
- Co, Krzysiu?
- Kiedy już przestanę nic nie robić...
- Już zupełnie?
- No, w każdym razie nie tak bardzo...
Puchatek czekał na dalszy ciąg, lecz Krzyś zamilkł znowu.
- Co, Krzysiu? Powiedz! - rzekł Puchatek.
- Powiedz, Puchatku, kiedy ja już... rozumiesz... kiedy ja już przestanę nic nie robić, czy będziesz tu czasami przychodził?
- Ja?
- Tak, Puchatku.
- A czy ty też tu będziesz?
- Będę, Puchatku, będę naprawdę, przyrzekam ci.
- To dobrze - rzekł Puchatek.
- Puchatku, przyrzeknij mi, że nigdy o mnie nie zapomnisz. Nawet kiedy będę miał sto lat.
....
I poszli, trzymając się za ręce. I dokądkolwiek pójdą i cokolwiek im się zdarzy po drodze, mały chłopczyk i jego Miś będą zawsze bawić się wesoło ze sobą w tym Zaczarowanym Miejscu na skraju Lasu".
... ja się wzruszyłam...
śliczna lala!!!
OdpowiedzUsuńcudnie wyszedł chłopczyk i do tego jeszcze ten przytulony miś- słodziak
OdpowiedzUsuńsuper duet.
OdpowiedzUsuńZakochałam się w nich...
OdpowiedzUsuńKrzyś jest słodki.
OdpowiedzUsuńMartynka wylądowała pod Londynem,ma wielu przyjaciół.
pozdrawiam
Uroczy piegusek i jego miś :)
OdpowiedzUsuńPiękny post Aniu - śliczna krótka opowieść bo ja do tej pory uwielbiam Puchatka teraz mojej wnuczce czytam a Krzysia tak uroczego stworzyłąś - ja jestem pełna podziwu twego talentu boszyją dziewczyny śliczne tildy ale twe lale są jak żywe - buziaki ślę Marii
OdpowiedzUsuńWspaniały duet,a Krzyś jest przesłodki,Ty to masz talent.Cudeńka wychodzą z twoich rąk.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńUwielbiałam Puchatka, miałam kilka bajek z jego udziałem na kasetach i oglądałam raz za razem :) Laleczka cudna, świetne ma ubranko :) Miś wygląda uroczo, oby ich przyjaźń była taka jak ta bajowa :)
OdpowiedzUsuńPuchatka Uwielbiam do dzis :))) A chlopczyk Twoj Cudny :))) Pieknie szyjesz :) Pozdrawiam Cie Serdecznie Aniu :)
OdpowiedzUsuń